to sfera człowieka:
- poprzez którą wyrażamy wszystkie pozostałe sfery (umysł, duch, emocje, relacje)
- którą dzięki miłości możemy mądrze kierować
- która posiada godność całego człowieka
- która prawidłowo rozwinięta pozwala okazywać naszą miłość
Rozmowa z ks. Dziewieckim o cielesności
Dzięki cielesności nasza miłość może być widzialna,
a dzięki miłości możemy mądrze kierować ciałem.
– Czym powinno być ciało dla chrześcijanina? Jak powinien pojmować cielesność?
– W tej dziedzinie mamy wiele nieporozumień. Niektórzy chrześcijanie sądzą, że ciało to więzienie dla duszy czy że wręcz jest to narzędzie szatana. Tymczasem w sposób błędny możemy posługiwać się każdą sferą w człowieku. Można w szatański sposób korzystać ze zdolności myślenia, z emocji, a nawet ze sfery duchowej. Nie mylmy więc wypaczeń w postawie wobec ciała z bezcennym darem ciała, który otrzymaliśmy od Boga. Ciało jest nam tak bardzo potrzebne, że nawet Bóg stał się ciałem! Chrześcijaństwo jest jedyną religią na świecie, która tę właśnie prawdę głosi ludziom tej ziemi. Dzięki cielesności nasza miłość do bliźnich może być widzialna! To człowiek kocha, a nie jego ciało, jednak każdy z nas — jeśli kocha — to komunikuje swoją miłość nie tylko za pomocą słów, przeżyć czy wartości, którymi się kieruje, ale także za pomocą ciała. Są trzy specyficzne sposoby wyrażania miłości, w której cielesność jest nieodzowna, a mianowicie obecność, pracowitość i czułość. Kocham na tyle, na ile znajduję czas na to, by być fizycznie przy kochanej osobie, by ją wspierać moją pracowitością i by ją chronić moją czułością. Gdybym nie miał ciała, te trzy sposoby widzialnego wyrażania miłości nie byłyby możliwe. Ciało mam po to, by drugi człowiek mógł dosłownie zobaczyć, że naprawdę go kocham.
– Do czego może doprowadzić ślepe uleganie dyktaturze ciała?
W odniesieniu do sfery cielesnej możliwe są dwie błędne, skrajne i niezwykle groźne postawy. Pierwsza skrajność to bycie wrogiem własnego ciała, do anoreksji włącznie czy do zabijania własnego ciała na raty, jak to czynią np. alkoholicy czy narkomanii. Skrajność druga to właśnie uleganie dyktaturze własnego ciała. Ciało staje się wtedy dla człowieka rodzajem nowotworu, który żyje kosztem całej reszty organizmu. Człowiek uzależniony od ciała staje się leniwy, nie panuje nad popędami ani instynktami. Nie jest nawet w stanie racjonalnie się odżywiać. Dopóki nie uwolni się z tego zniewolenia, nie potrafi wiernie kochać ani solidnie pracować. Wchodzi w konflikty z innymi ludźmi i z własnym sumieniem. Grożą mu wtedy także inne uzależnienia, które zwykle łączą się z dyktaturą ciała, jak np. erotomania. Dyktatura ciała prowadzi zatem do dramatycznego kryzysu życia, do innych jeszcze uzależnień oraz do niezdolności, by kochać i pracować.
– Do jakich konsekwencji może doprowadzić zredukowanie siebie wyłącznie do cielesności?
Redukowanie patrzenia na siebie oraz przeżywania siebie wyłącznie do sfery cielesnej oznacza skrajne okaleczenie własnego człowieczeństwa. Ktoś taki przestaje odróżniać samego siebie od zwierząt. Jego aspiracją staje się tylko to, by się najeść, wyspać i zaspokoić fizjologiczne potrzeby. Takie zredukowanie i wypaczenie człowieczeństwa prowadzi zatem do skrajnie wypaczonego postępowania. Biblia przestrzega nas stanowczo przed byciem człowiekiem, którego panem jest brzuch i który jest pusty duchowo.
– Nasza cywilizacja z jednej strony uprawia kult ciała: konkursy piękności, pokazy mody, potężny przemysł kosmetyczny. Z drugiej — poniża ciało i pogardza nim. Chociażby w pornografii…
To bolesna prawda i przejaw cynizmu wielu osób i środowisk, które oficjalnie deklarują szacunek dla ludzkiego ciała. Z jednej strony dominująca obecnie (anty)kultura stawia cielesność w centrum uwagi. Głosi kult młodości. Zachęca do zdrowego odżywiania i zdrowego trybu życia. Koncentruje ludzi na trosce o wygląd, o sprawność fizyczną, o zaspokojenie potrzeb cielesnych. Z drugiej strony ta sama cywilizacja lekceważy ludzką cielesność i wypacza spojrzenie na ciało. Przykładem jest chociażby modne obecnie rozróżnianie między zdradą „psychiczną” a zdradą „fizyczną” w małżeństwie i traktowanie tej ostatniej jako mało istotnej. Mamy wtedy do czynienia z chorobliwym rozdarciem człowieka, który uznaje swoją odpowiedzialność w sferze moralnej i psychicznej, ale neguje odpowiedzialność za to, co czyni ze swoim ciałem. Innym przykładem komercyjnego traktowania ciała jest reklamowanie substancji, które niszczą zdrowie fizyczne, np. tytoń, alkohol czy tabletki antykoncepcyjne. Lekarstwem na te wszystkie wypaczenia jest powrót do Ewangelii, która ukazuje Syna Bożego, który staje się człowiekiem w cielesnej postaci po to, by komunikować nam swoją miłość i by uczyć nas kochać. Tylko ten, kto kocha, potrafi zająć dojrzałą postawę w sferze cielesnej, szanując własne ciało oraz ciało ludzi, których spotyka.